Translate

niedziela, 26 stycznia 2014

Niedzielny zakup w Hebe

Zimnoo, mroźno i ponuro - tak było dziś u mnie. Tylko śniegu brakuje, żeby na sanki wyjść z córką. 
W taką niedzielę to zawsze zamiast się lenić, ja mam za dużo energii. Dawno mnie tu nie było, ale brak czasu wygrywa ze mną . Mam kilkanaście tematów w roboczych i obiecałam sobie dziś, że czas nadrobić zaległości. 
Już prawie koniec stycznia, więc Nowy Rok był dawno i wszystkie wymówki z nim :P
Jak Wasze noworoczne postanowienia ?


Ja oczywiście jak co roku mam :) 
Z takich blogowych rzeczy to na pierwszym miejscu stawiam pielęgnacje włosów - zaczytałam się w blogu Anwen i zdałam sobie sprawę, że naprawdę odstawiłam na bok trochę moje włosy. Oprócz szamponu, odżywki i raz w tygodniu olejowaniu ich, nie robię nic więcej, a potem dziwie się, że mam beznadziejne ( o tym potem). 
Drugie co mnie męczy to oczywiście to ćwiczenia - umięśnienie ciałka. Mało teraz ćwiczę w domu, bo córeczka rośnie i co sobie porozkładam hantle albo hula hop to ta zaraz przy nich jest i kombinuje. Dlatego bardzo bym chciała iść na siłownie, ale samej ciężko się wybrać, a znajome nie kręci siłownia :) 
Będę musiała sama się kopnąć w tyłek i wyjść.
To tak w skrócie, bo jak zacznę się rozpisywać to w końcu nie napiszę to co chciałam. 
Wybrałam się dziś na małe co nie co do Hebe, wreszcie otworzyli u mnie w mieście. Nie jechałam po nic specjalnego, bardziej z chęci po oglądania, a że nie umiem wyjść z takiego sklepu z pustymi rękoma, to coś tam wrzuciłam do koszyka co mnie zainteresowało. 


Najważniejsze z tych zakupów to maska do włosów Kallos Cosmetics, szczerze nie znałam firmy, cena fajna bo za 1000 ml zapłaciłam 9,99 zł. Dopiero w domu poczytałam, że to profesjonalne kosmetyki często używane w salonach fryzjerskich - super, właśnie dlatego lubię Hebe, bo można spotkać tam firmy, które nie kupisz normalnie w sklepach. 



Maska ma za zadanie odbudowywać naturalną strukturę włosa, wypełniać ubytki. Polecana do włosów suchych, łamiących się i poddanym zabiegom chemicznym. Po użyciu jej włosy mają być łatwe do układnia, miękkie w dotyku i lśniące. Idealna do moich włosów. Na pewno napiszę o rezultatach jej użytkowania.

Suchy szampon Batiste dla brunetek. Oczywiście o szamponie suchym poczytałam u Anwen. 
Powiem Wam szczerze, że jakoś nie umiałam się przekonać do tych szamponów suchych, chyba ze względu na higienę. Nie dochodziło do mnie jak mogę na nie świeże włosy np 2 dniowe psiknąć szampon i będzie dobrze, a potem tak wyjść na ulicę haha wiem może przesadzam, ale na punkcie czystych włosów mam hopla. W każdym bądź razie kupiłam po poczytaniu opinii. Użyję go i sama zobaczę jaki będzie efekt. 



Płyn miceralny Bandi. W prawdzie obecnie używam Nivei płyn micelarny, ale na Bandi była fajna promocja, a po za tym lubię ta firmę. Z Nivei średnio jestem zadowolona, mimo iż mam do skóry wrażliwej i tak po zmyciu robi mi się czerwona skóra. Bandi przetestowałam dziś, bardzo przyjemny zapach, makijaż znikał bez problemów, a skóra po nim nie była aż tak czerwona. 



To jest taka mała parodia :) Płatki pod oczy, firma koreańska Adwin Korea Corp. Nawet nie miałam zamiaru tego kupić. Przeważnie jeśli chodzi o płatki pod oczy to kupuje z Perfecta, dermopHarma bądź Prestige. 
Chciałam jakiś nowych poszukać, ale nie było w sklepie takich co nie miałam, znaczy były własnie te :) Ukradkiem słyszałam jak pracownik chwalił jednej klientce, ze są dobre itd. Pomyślałam, że można przetestować. 
 Powiem tak jaka cena taka jakoś wykonania płatków. Cena 7,99 zł za 30 szt. 
Dlaczego zobaczcie zdjęcie niżej jak nie estetycznie wyglądają płatki po wyjęciu z opakowania. Dwa takie rzędy po 15 szt w jednym, razem sklejone, mocno nasączone, mnie nie spodobało się to na pierwszy rzut oka. 
Oczywiście tez ich już użyłam dziś. Te mocne nasączanie sprawia, że plusem jest iż nie spadają, ale ciężko miałam je dopasować pod oko bo robiły się pęcherzyki powietrza. Trzymałam je jakieś 20 min, ale chyba po 10 czułam trochę , że wysychają. Po ściągnięciu nie czułam nic pod okiem, po innych płatach czułam, że skóra jest delikatnie napięta i miła w dotyku. Tutaj nic. Dlatego napisałam na początku parodia, może komuś spasował mnie osobiście nie. Zużyję je do końca i na pewno więcej nie kupię.




I coś co lubię i regularnie kupuję - maseczki do twarzy.
 W domu mam ich już sporo, ale staram się 2-3 w tygodniu używać, więc czasem szybko znikają, a ja mam słabość do takich maseczek. Zazwyczaj kupuję maseczki przeciwzmarszczkowe i na skórę naczyńkową. Dziś użyłam Bielanda Kawior i trufle, po zmyciu z twarzy skóra przyjemna i gładka w dotyku. To jest plus tych wszystkich maseczek, skóra jest bardzo fajna po nich, a po dłuższym i regularnym stosowaniu naprawdę są efektu. Po za tym w domu można sobie urządzić małe SPA dla siebie używając jeszcze innych kosmetyków do pielęgnacji całego ciała, a raczej skóry. 
Pomyślcie : wanna z pianą, w ręku lampka dobrego wina, na twarzy maseczka, pod oczami płatki, na włosach maseczka ..... itd itd Ja lubię czasem tak zrelaksować się w wannie 




Szybkie i małe zakupy, a ile szczęścia przynoszą :) 
Macie doświadczenia z którymiś kosmetykami do kupiłam  chętnie poczytam opinie, zwłaszcza o masce do włosów :)

Pozdrawiam 
Klaudia 

2 komentarze:

  1. Też kupiłam tego Kallosa ale mniejszą wersję i uwazam że jest świetna :)
    p.s.
    znalazłam Cię na wizażu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się już skończyła, ale warta była kupna. Teraz mam Syoss Repair z formułą Keratin Primer, cena prawie jak za Kallosa, z tym że Syoss ma 200 ml, a efekt taki sam.
      Pozdrawiam :)

      Usuń