Może tak dzisiejszy post miał wyglądać inaczej i to zdjęcie poniżej było pierwsze i miała być głównym postem, ale świeża dostawa w Rossmannie, na którą czekałam zmieniła go :)
Jeśli nie posiadacie pilnika elektrycznego, polecam zaopatrzyć się w powyższe produkty:
- sól do stóp
- krem zmiękczający
- pilnik
- ewentualnie maseczka na stopy
- skarpetki z bawełny
Takie zabieg przeważnie wykonuję 2-3 w tygodniu, kremem do stóp staram się smarować dziennie stopy.
Zapewniam, że efekty są widoczne po pewnym czasie. Chociaż z tym nowym pinkiem prawie, że od razu widać.
Napisze po staremu jak robiłam, bo teraz pewnie zmieni się mój rytuał.
Najpierw moczę stopy w soli jakie 10 do 15 minut, skóra wtedy się zmiękcza i łatwiej piłować twardy naskórek.
Następnie pumeksujemy lub pilnikujemy naskórek.
Po tym etapie możecie skorzystać z peelingów do stóp. Ja tutaj posiadam z Evree peeling plus maseczka - jednorazowego użytku.
Następnie już tylko pozostaje nałożyć krem dowolny do stóp, w twardsze miejsca polecam dać więcej kremu.
Ja posiadam dwa:
Bielenda Krem do stóp i pięt z mocznikiem oraz
Delia odżywczo- regenerujący z lanoliną, masło shea, wosk pszczeli, alantonina, dzika mięta wodna.
Odczekać chwilę i założyć skarpetki bawełniane na noc, dla lepszego efektu delikatnych stópek.
Takie zabieg najlepiej robić na noc, gdy już idziemy spać i stopy będą odpoczywać.
Krótki i przyjemny relaks dla stóp.
Przygotuje je do letniego obuwia, a my będziemy cieszyć się ładną skórą stóp.
Co nie znaczy, że w zimne nie można dogodzić stopą :)
Pozdrawiam
Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz